Michał Wałachowski
Utwory w internecie a własność twórcy
listopad 2002
Michał Wałachowski
Prawnik, absolwent Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytet Warszawski. Tematem jego pracy magisterskiej był kontratyp eksperymentu. Skończył studia podyplomowe z prawa autorskiego, prasowego i wydawniczego w Instytucie Wynalazczości i Ochrony Własności Intelektualnej przy UJ. Od 1997 r. pracuje w TVP S.A., gdzie zajmuje się umowami z zakresu produkcji telewizyjnej oraz negocjacjami z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. Jest kierownikiem zespołu przygotowującego założenia systemu informatycznego w zakresie praw autorskich i pokrewnych w TVP S.A. Obecnie prócz pracy w TVP S.A. współtworzy kancelarię "Inermedia", zajmującą się obsługą prawnoautorską mediów.
Inni autorzy >>
|
1. Internet jako pole eksploatacji
Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych posługuje się zasadą pól eksploatacji. Jest to kluczowe pojęcie dla zrozumienia zasad rządzących prawem autorskim. Prawa do utworu (także licencje) nabywa się tylko na polach eksploatacji wymienionych w umowie przenoszącej prawa lub licencyjnej (art. 41. 2). Jeżeli w umowie strony nie zapisały innej zasady za korzystanie z utworu na każdym odrębnym polu eksploatacji należne jest uprawnionemu stosowne, odrębne wynagrodzenie (art. 45). Nie można skutecznie przenieść praw do utworu na przyszłych polach eksploatacji, nie znanych w chwili zawierania umowy (art. 41.4).
Podstawowe znaczenie ma więc fakt, czy internet jest odrębnym polem eksploatacji w świetle ustawy o prawie autorskim. Jeszcze kilka lat temu było to pytanie, na które nie było jednoznacznej odpowiedzi. Dziś jednak oczywiste jest, że internet to odrębne od innych pole eksploatacji. Jest tak dlatego, że dla uznania sposobu korzystania z utworu za odrębne pole eksploatacji muszą istnieć dwie przesłanki. Po pierwsze sposób ten musi być technologicznie odmienny od istniejących już pól eksploatacji. Po drugie musi przynosić korzystającym zyski, które są niezależne od zysków czerpanych z korzystania z utworu na innych polach eksploatacji. Wprowadzenie do pamięci komputera i sieci Internet jest więc bez wątpliwości odrębnym polem eksploatacji, obie przesłanki są w tym przypadku z całą mocą zachowane. W ten sam sposób wyodrębniły się od już istniejących pól pola eksploatacji takie jak nadanie za pośrednictwem satelity (z nadania), utrwalenie i zwielokrotnienie na CD, DVD itd. Wraz z rozwojem ludzkości wymyślane są nowe technologie, które z kolei wywołują powstawanie nowych pól eksploatacji. Innymi słowy nowe sposoby korzystania z utworów wynikają z ciągłego procesu rozwoju technologicznego. Oczekująca na podpis Prezydenta RP nowelizacja prawa autorskiego (tzw. mała nowelizacja) zakłada iż korzystanie z utworu na polu internet ma być formą "publicznego udostępnienia utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym". Pole o takiej nazwie zostało także wymienione wśród pól, na których występować ma ochrona dla praw pokrewnych (artystów wykonawców, producentów fonogramów i wideogramów, nadań), co wiąże się z koniecznością dostosowania regulacji prawnych z zakresu prawa autorskiego i praw pokrewnych w Polsce do istniejących obecnie na świecie międzynarodowych uregulowań prawnych stanowiących dwa Traktaty Światowej Organizacji Własności Intelektualnej: Traktat WIPO o prawie autorskim (WIPO Copyright Treaty) oraz Traktat WIPO o artystycznych wykonaniach i fonogramach (WIPO Performances and Phonograms Treaty) przyjęte na konferencji dyplomatycznej w Genewie dnia 20 grudnia 1996 r. Traktaty te w szczególności przyznają twórcom, artystom wykonawcom oraz producentom fonogramów dodatkowe uprawnienia związane z wykorzystywaniem ich dóbr za pomocą Internetu.
2. Twórca właścicielem na nowym polu eksploatacji
Uznanie internetu za nowe pole wywołuje kolosalne konsekwencje prawnoautorskie. Nabywcy praw do utworu przed powstaniem internetu nie są właścicielami utworu na tym polu eksploatacji i zgodnie z zasadami prawa autorskiego w przypadku chęci korzystania z utworu na tym polu są zobowiązani do nabycia praw na polu internet (albo uzyskania licencji). Zgodnie z art. 8 oraz 17 ustawy o prawie autorskim prawa te przysługują twórcy i to on rozporządza swoim dziełem na wszystkich polach eksploatacji, co do których nie przeniósł wcześniej praw do utworu. Zgodnie zaś z art. 41.4 praw do utworu na przyszłych polach eksploatacji przenieść nie można, gdyż jest to rozporządzenie nieskuteczne. Niezależnie więc od zapisów umowy, twórca staje się właścicielem praw do swoich utworów na nowych polach eksploatacji, czyli także w internecie.
Wyjątkiem do tej zasady jest sytuacja, w której inny niż twórca podmiot jest pierwotnym właścicielem praw autorskich do dzieła. Sytuacje takie wskazuje ustawa. Podstawową sprawą jest tutaj rozróżnienie pomiędzy prawnoautorskim uprawnieniem pierwotnym i wtórnym do dzieła. W niektórych sytuacjach ustawa mówi, że ktoś inny niż autor jest właścicielem praw, w innych zakłada, że co prawda pierwotnym właścicielem jest twórca jednak z chwilą ustalenia dzieła lub odebrania go właścicielem staje się inny podmiot. Art. 12 ustawy o prawie autorskim wskazuje na przykład, że pracodawca nabywa prawa do utworu stworzonego przez pracownika w ramach stosunku pracy. Mowa jest tu jednak o uprawnieniu pracodawcy o charakterze wtórnych praw autorskich do utworu pracowniczego. Wskazuje na to użyte przez ustawodawcę słowo "nabywa". Pracownik, który stworzył w ramach stosunku pracy utwór pracowniczy przed powstaniem sieci internet, jest właścicielem utworu na tym polu eksploatacji. Pracodawca pomimo że zgodnie z rygorem art. 12 przyjął utwór, obowiązki pracownika określił w sposób nie pozostawiający wątpliwości co do własności stworzonych przez niego utworów na wszystkich polach eksploatacji, nie jest właścicielem utworu na polach eksploatacji powstałych po jego przyjęciu.
Inaczej jest w przypadku autorskich praw majątkowych do utworu zbiorowego, w szczególności do publikacji periodycznej, czy encyklopedii. Pierwotnym właścicielem praw do takiego utworu jest producent lub wydawca. Ma on więc pierwotne prawa do encyklopedii (publikacji) jako całości na wszystkich polach eksploatacji, łącznie z polami przyszłymi nieznanymi w chwili powstawania dzieła. Do poszczególnych części dzieła mających samodzielne znaczenie prawa przysługują ich twórcom. Mają więc oni prawo do swoich utworów, które weszły w skład publikacji czy encyklopedii na wszystkich polach eksploatacji także przyszłych, zgodnie z ogólną zasadą wyrażoną w art. 8 oraz art. 17 ustawy o prawie autorskim.
Kontrowersje w tej materii budzi art. 69 i 70 prawa autorskiego dotyczący praw do utworu audiowizualnego. Kto jest właścicielem praw do całości dzieła takiego jak film po nowelizacji ustawy autorskiej z lipca 2000 r. pozostaje bardzo niejasne. Art. 13 ustawy o prawie autorskim z 10 lipca 1952 r. (Dz. U. Nr 34, poz. 234, z 1975 r. Nr 34, poz. 184 i z 1989 r. Nr 35, poz. 192) zakładał, że prawo autorskie do filmu służy przedsiębiorstwu, które film wytworzyło. Było to więc unormowanie podobne do przyjętego dla utworu periodycznego i encyklopedii. Producent był pierwotnym właścicielem praw do filmu na wszystkich polach eksploatacji, także przyszłych (choć wtedy pola eksploatacji nie były instytucją przyjętą w ustawie). Podobnie było w ustawie z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 24, poz. 83 i Nr 43, poz. 170 oraz z 1997 r. Nr 43, poz. 272 i Nr 88, poz. 554) sprzed nowelizacji z 7 lipca 2000 r. (Dz. U. z 2000r. Nr 53, poz. 637), która weszła w życie 22 lipca 2000 r. Art. 70 wówczas brzmiał: "1. Autorskie prawa majątkowe do utworu audiowizualnego przysługują producentowi. Prawa twórców utworów mających samodzielne znaczenie nie mogą być wykonywane z uszczerbkiem dla producenta lub pozostałych twórców. 2. Domniemywa się, że producent utworu audiowizualnego nabył autorskie prawa majątkowe do utworów stworzonych na jego zamówienie lub włączonych do utworu audiowizualnego, jednakże tylko w zakresie eksploatacji audiowizualnej tego utworu...". Innymi słowy producent był posiadaczem praw do całości utworu audiowizualnego na wszystkich polach eksploatacji. Współtwórcy zaś pierwotnie posiadali prawa do swoich utworów (będących częściami składowymi filmu). Przyjęto domniemanie, że współtwórcy przenieśli swoje prawa do utworów składowych utworu audiowizualnego do eksploatacji audiowizualnej tych utworów, czyli na polach eksploatacji znanych w chwili powstawania dzieła, typowych dla eksploatacji filmowej np. nadanie, wyświetlenie itd. Przeniesienie to było tylko domniemaniem, więc z umowy twórca mógł wywieść inne postanowienia. Tak czy inaczej ust. 2 tego art. Dotyczy tylko utworów składowych, czyli sytuacji gdy producent chciałby wykorzystywać utwory składowe oddzielnie, niezależnie od całego filmu, do którego prawa posiadał pierwotnie.
3. Prawa producenta utworu audiowizualnego na polu internet
W obecnym uregulowaniu brak jest ustępu 1 art. 70. Pozostawiono natomiast nieznacznie zmodyfikowany ust. 2 art. 70, który określa domniemanie własności praw producenta do utworów składowych, jako prawa wtórnie przejęte przez niego od współtwórców na mocy umowy. Brak jest jednak regulacji dotyczącej całości utworu audiowizualnego i z tego względu trudno zająć stanowisko na temat tego, komu należą się prawa do całego filmu powstałego przed nowelizacją na przyszłych polach eksploatacji, czyli także dla wielu filmów, powstałych przed wynalezieniem sieci elektronicznych, na polu internet. Można wyobrazić sobie dwa stanowiska. Po pierwsze część teoretyków powie, że w braku zapisów szczególnych do podstawowej zasady, obowiązuje ta podstawowa zasada, czyli prawa należą się pierwotnie wszystkim współtwórcom i to oni w braku odmiennej regulacji są właścicielami przyszłych praw (nieznanych w chwili zawierania umowy pomiędzy producentem a współtwórcą) do całego utworu audiowizualnego. Należy tutaj pamiętać o zakazie przenoszenia praw przyszłych, czyli nawet gdyby umowa pomiędzy producentem a współtwórcą utworu audiowizualnego zakładała przejście praw na przyszłych polach byłby to zapis nieważny. Inni znawcy materii, znając realia tworzenia filmów, ogromne zaangażowanie środków finansowych i ryzyko producenta powiedzą jednak, że właścicielem praw do filmu na przyszłych polach eksploatacji, nieznanych w chwili zawierania umowy, jest producent, gdyż nabył je z mocy wówczas obowiązującego prawa. Zakładając jednak wersję pesymistyczną czyli, że producent nabył prawa do filmu tylko na polach znanych w chwili zawierania umowy ze współtwórcami, musi on obecnie występować do każdego ze współtwórców i artystów wykonawców o zgodę na korzystanie z filmu na polu nieznanym w chwili zawierania umów o współautorstwo filmu. Powoduje to w dużej mierze niemożność skorzystania ze starych produkcji na nowych polach eksploatacji. Pojawiają się wtedy takie problemy jak: śmierć uprawnionych (bez postępowań spadkowych dotyczących autorskich praw majątkowych, które wtedy nie istniały), niemożność odnalezienia uprawnionych, brak zgody ze strony niektórych współtwórców na wykorzystanie filmu, żądanie za to niebotycznych honorariów itd.
Także na podstawie obecnie obowiązujących przepisów trudno będzie uzasadnić posiadanie przez producenta praw do filmów kręconych już pod rządami prawa autorskiego po nowelizacji ustawy z 2000 r. na przyszłych polach obecnie jeszcze nieznanych. Jest to duże utrudnienie w produkowaniu nowych filmów, gdyż producenci biorąc na siebie olbrzymią odpowiedzialność za sukces kasowy filmu, nie są posiadaczami całości praw do dzieła. Szczególnie problem ten uwidacznia się w koprodukcjach pomiędzy producentem polskim a zagranicznym. Producenci zagraniczni wchodząc w koprodukcję wymagają posiadania całości praw od koproducenta, co w świetle polskiego prawa jest niemożliwe. Jest więc konieczna zmiana art. 70 ustawy o prawie autorskim, polegająca na bezspornym określeniu własności całości utworu audiowizualnego. Wymaga tego bezpieczeństwo obrotu prawami autorskimi, a także zagwarantowanie interesu producenta w produkcji nowych filmów. Jest to moim zdaniem zmiana bardziej potrzebna polskiemu filmowi niż powołanie państwowego Instytutu finansującego produkcje filmów ze środków zabranych z resztą bez jakiegokolwiek ekwiwalentu w prawach właściwym koproducentom (np. stacjom telewizyjnym), co proponuje wprowadzić MK w ustawie o kinematografii.
4. Zbiorowy zarząd prawami w internecie
Ustawa o prawie autorskim zakłada istnienie instytucji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi (Rozdział 12 ustawy). W niektórych sytuacjach wskazanych w ustawie lub przyjętych w zasadach organizacyjnych stowarzyszeń zrzeszających twórców w kontaktach z korzystającym uprawniony reprezentowany jest poprzez organizację zbiorowego zarządzania. Pośrednictwo takie może być na podstawie przepisów ustawy obowiązkowe (np. art. 21, art. 70). Ustawa w niektórych przypadkach zakłada, że organizacja na korzystanie z utworu udziela zgody, czyli daje prawo do skorzystania z niego (art. 21), w innych natomiast organizacja inkasuje tylko tantiemy narzucone ustawą, korzystający uprawniony musi być jednak do eksploatacji utworu na podstawie umowy z twórcą (art. 70).
Należy zastanowić się, jak działa zbiorowy zarząd na polu internet. Wcześniej już pisałem, że internet jest odrębnym polem eksploatacji. Nie dotyczy go więc norma art. 21, czyli kwasi licencja ustawowa dla nadawców, dotycząca tylko i wyłącznie pola nadań. Norma ta zakłada, że radiu i telewizji wolno nadawać opublikowane utwory muzyczne oraz drobne utwory słowne, słowno - muzyczne i muzyczne na podstawie umowy z właściwą organizacją zbiorowego zarządu. Nie jest więc tu wymagana zgoda twórcy, wystarczy tylko umowa z organizacją twórcę zrzeszającą. Posiadanie zaś stosownej umowy wyłącza naruszenie praw autorskich wobec twórcy. Norma art. 21 dotyczy tylko organizacji radiowej i telewizyjnej oraz pola nadań. Internet jako pole odrębne od nadania jest poza tą regulacją (choć zapis art. 70 temu by przeczył, o czym niżej). Nie oznacza to oczywiście, że stowarzyszenia zbiorowego zarządu nie mogą udzielać zgody na korzystanie ze swojego repertuaru na polu internet. Udzielenie takiej zgody przez organizację w imieniu twórcy musi jednak wynikać z upoważnienia jakie twórca dał tej organizacji na konkretnym polu eksploatacji. Korzystający chcąc eksploatować utwór na polu internet, nie mając praw do tego utworu bezpośrednio od twórcy, może wystąpić do organizacji zbiorowego zarządzania. Organizacja powinna wtedy zgody udzielić na podstawie już posiadanego upoważnienia na tym polu, albo wystąpić do twórcy o stosowną zgodę, negocjując warunki jej udzielenia. Art. 106 prawa autorskiego zakłada, że organizacja nie może bez ważnych powodów odmówić korzystania z utworu w granicach wykonywanego przez siebie zarządu. Może jednak zgodnie ze stanem faktycznym oświadczyć, że dany twórca nie jest jej członkiem i odmówić udzielenia zgody. Przypuszczam, że w przypadku tzw. małych praw autorskich, czyli przyjętego przez ZAiKS określenia drobnych utworów muzycznych i słownych (także słowno -muzycznych) ZAiKS udzieli zgody na korzystanie z takiego utworu, nawet jeśli twórca nie będzie jego członkiem powołując się na instytucję negociorum gestora. W przypadku jednak utworów większych tzw. wielkich praw (oper, wodewilów, baletów, powieści itd.) ZAiKS będzie reprezentował tylko swoich członków.
Posiadając prawa do utworu audiowizualnego, za korzystanie z niego na okręslonych w ustawie polach eksploatacji, twórcy (artyści wykonawcy) należne jest stosowne wynagrodzenie za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania (art. 70. 2). Jest to wynagrodzenie niezależne od honorariów autorskich, jakie twórca otrzymuje za wykonane dzieło. Jest to typowa płatność tantiemowa, wynikająca z faktu skorzystania z utworu audiowizualnego i niezależna od posiadanych przez korzystającego praw. Jednym z pól za które należy się takie wynagrodzenie jest udostępnienie utworu np. w internecie. Zapis ustawy brzmi: "... są uprawnieni do ... 4) stosownego wynagrodzenia z tytułu nadawania utworu w telewizji lub poprzez inne środki publicznego udostępniania utworów". Można więc mieć wrażenie, że te inne środki publicznego udostępniania (w tym internet) są rodzajem nadawania, czyli wchodzą w reżim art. 21 (patrz wyżej). Sądzę jednak, że zapis ten nie jest dostosowany do obecnie obowiązujących standardów światowych, o czym świadczą Traktaty WIPO i oczekująca na podpis Prezydenta mała nowelizacja prawa autorskiego. Niestety wśród nowelizowanych przepisów nie znalazł się art. 70, który po jej wejściu w życie wywoła znowu niejasności interpretacyjne na temat pola internet. Nie będzie bowiem jasne, czy przymusowa tantiemizacja za korzystanie z utworu audiowizualnego na polu internet obejmuje pole internet oraz, czy art. 21 (zmieniony w małej nowelizacji) rozciąga się na to pole. Jest to kolejny argument za koniecznością zmiany art. 70 ustawy o prawie autorskim.
Mały Dopisek od Autora
Dziękuję za wskazanie przez Czytelnika ciekawej kwestii, poruszonej w Decyzji Komisji Europejskiej, dotyczącej nadania przez stację radiową lub telewizyjną swojego repertuaru poprzez internet.
Nie poruszyłem tego w swojej pracy, choć jest to sytuacja dość szczególna i wymaga kilku słów wyjaśnienia. Rzeczywiście nadawca posiada już faktyczną możność nadawania swojego programu drogą cyfrową także poprzez internet. Internet służyłby tu jako "pole pomocnicze" do nadania, poszerzające zakres nadania drogą naziemną, czy satelitarną. Sytuacja ta byłaby pod względem prawnym chyba najbardziej zbliżona do nadania równoczesnego i integralnego drogą kablową. Pisałem nieco o tym w artykule pt. "Rozpowszechnianie utworów audiowizualnych poprzez sieć internet", gdzie zastanawiałem się, czy tego typu eksploatacja (programu w internecie) wchodziłaby w reżim ustawy o radiofonii i telewizji.
Odnośnie rozważań przedstawionych w pracy o autorstwie utworu w internecie, należy powiedzieć, że w takiej sytuacji obowiązywałby nadawcę (odnośnie tzw. małych praw) artykuł 21 prawa autorskiego. Organizacja zbiorowego zarządzania działałaby więc tu bez wątpliwości jako negociorum gestor, korzystający więc na podstawie umowy z organizacją uchroniłby się przed roszczeniami, wysuwanymi ewentualnie przez samego twórcę. Wskazywałaby na to także odpowiedź prof. Jana Błeszyńskiego, któremu w piątek (15.11.02) na spotkaniu w Instytucie Własności Intelektualnej w Krakowie zadałem pytanie, czy do korzystania w internecie można zastosować normę z art. 21 prawa autorskiego. Usłyszałem odpowiedź, że chociaż internet to odrębne pole eksploatacji, to jednak w sytuacji, gdy korzystanie miałoby formę nadania, możliwe jest stosowanie art. 21. Należy więc pamiętać, że korzystanie z utworów na polu internet, może mieć różne postacie, także może być pewnym rodzajem nadania programu przez stacje radiową lub telewizyjną, co ma znaczenie przy stosowaniu art. 21 i 70 prawa autorskiego, choć oczywiście pozostanie odrębnym polem eksploatacji (tak jak nadanie drogą naziemną jest odrębnym polem od nadania satelitarnego).